Dzisiaj po raz ostatni poszłam do szkoły. Jutro o 22:55 mam samolot. Sama nie wiem, jak się teraz czuję. Z jednej strony fajnie by było wrócić, ale z drugiej oznacza to zamknięcie pewnego rozdziału. Świadmie czy nie, prawdopodobnie już go zamknęłam, bo w jakiś sposób jestem gotowa. Z drugiej jednak strony nie chcę wyjeżdżać. Miałam dzisiaj prezentację dla mojego rocznika, śmiali się w zasadzie więcej, niż ja mówiłam...
Ogólnie rzecz biorąc prawdopodobnie powinnam podsumować cały rok, może zamknąć bloga itd., ale jakoś niespecjalnie mam na to ochotę. W dodatku czeka mnie bezsenna noc, spędzona na doprowadzaniu pokoju i własnych rzeczy do jako takiego ładu. Niefajnie. Zaraz wychodzę na ostatnią lekcję z moją zarąbistą nauczycielką skrzypiec, Georgette. Zobaczymy, jak wyjdą mi nadchodzące pożegnania.
Oczywiście ostatecznie nie opisałam wszystkiego, co przeżyłam, lecz nie mam zamiaru zamykać bloga. Po powrocie nadrobię zaległości. Na chwilę obecną moja lista postów do dodania jest następująca:
1. Rock to Reef
2. System edukacyjny i życie w Australii
3. Język i kultura
4. Aborygeni
5. Wszystko inne.
Tak czy inaczej jutro moja przygoda się skończy, a zacznie się paskudna wojna z programem IB i polskim szkolnictwem. Oraz z poszukiwaniem odpowiednich uniwersytetów. Żegnaj, okrutny świecie...